Dwa miesiące później
W głowie księcia wykreował się
niecny plan, który miał go zaprowadzić na szczyt. Nadszedł czas, by ostatecznie
rozprawić się z jego przeciwnikami. W tym celu wystroił naszą Kate i zabrał ją
do głównej sali, gdzie czekała już Sadira. Czarownica miała iść z nimi jako
główna broń, którą posłuży się przeciwko Doran’om. Wampirzyca nie miała lekko z
tym chłopakiem, przyprowadził do willi, gdzie przebywali fryzjerkę i teraz
dziewczyna nie miała już włosów czarnych jak noc. Ogółem była tylko zabawką w
rękach tego szaleńca.
-Czy wszystko
gotowe do drogi?-zapytał młody książę, swoją podwładną.
-Tak Aleksandrze,
czy nie lepiej by było zostawić tu tą dziewczynę? Będzie nas tylko spowalniać.
-Kate musi iść z
nami, to część planu. Dobrze, złap ją za rękę i ruszamy, nie każmy naszym
wrogom czekać.-powiedział, zaczynając śmiać się upiornie i w końcu skupiając na
teleportacji. Trwało to tyle co jedno mrugnięcie okiem i już byli na dworze
Doran’ów, a dokładniej za głównymi drzwiami. Jednym, mocnym kopnięciem otworzył
wrota i weszli do środka. Swoim wtargnięciem zwrócili uwagę przebywających w
tej części domu strażników, którzy naraz ruszyli na nich z bronią, lecz mocny
cios mocą Sadiry i byli nieprzytomni.
-Chodźmy do Sali tronowej,
nasz klon już tam wszystkich zgromadził.-uśmiechną się, zadowolony z siebie
blondyn.
Zachary POV
Nie miałem pojęcia czemu wszyscy
zgromadziliśmy się w Sali tronowej, najwyraźniej wiedziała tylko Kate, która w
tej chwili nerwowo chodziła dookoła nas wszystkich. Jej zachowanie coraz
bardziej mnie niepokoiło, czasami miałem wrażenie jakby moja ukochana robiła
się niewyraźna, tak jakby jej rysy były tylko wytworem mojej wyobraźni. Patrzyłem
właśnie na jej ciemno szmaragdowe oczy, kiedy drzwi pomieszczenia stanęły
otworem, a w nich ujrzałem jakąś starszą brunetkę, tego gnoja Black’a i
dziewczynę, o zielonych oczach, która przypominała Kate z twarzy, ale była
szczuplejsza-jakby wygłodzona oraz miała
inne włosy. Mój ojciec zerwał się z krzesła, na którym siedział i odezwał się
do nowo przybyłych.
-Aleksandrze, co
cię tu sprowadza? Chyba wyraziliśmy się jasno, że nie masz wstępu na nasz
teren?
-Nie muszę się
was pytać o pozwolenie, gdy chcę wejść do twojego domu Tristianie, a wiesz
czemu? Bo jestem potężniejszy niż ty kiedykolwiek z tymi swoimi strażnikami.
Mam kogoś, kto pokona ich wszystkich jednym skinieniem ręki. Prawda Sadiro?-powiedział
szyderczo, spoglądając na swoją brązowowłosą znajomą. Spojrzałem na swojego
ojca, który nagle cały się spiął i cofną o kilka kroków.
-Zachary, zabierz
matkę oraz rodzeństwo i idźcie do schronu.-rzucił w moim kierunku tata, z
wyraźnym strachem w głosie.
-Ale ojcze…
-To nic nie da
głupcze, twój synalek nigdy nie powinien ze mną zadzierać, a teraz poniesie
tego konsekwencje, wszyscy poniesiecie! A zacznę od ciebie, mój
panie!-wykrzykną, a mężczyzna zaczął zwijać się z bólu, by po chwili upaść
bezwładnie na podłogę. Wszyscy wstrzymali oddechy, bali się podejść do mojego
rodzica, ale już wiedzieli, król zmiennokształtnych, mój ojciec umarł. Mama oraz
moje młodsze rodzeństwo zaczęli cicho łkać, a ja tylko stałem znieruchomiały, próbując
to wszystko sobie jakoś przyswoić.
-Zabrałeś mi
dziewczynę, więc ja odbieram ci wszystkich, na których ci zależy. Kogo tu teraz
zabić? Może naszą czarnowłosą?
-Nie!!-wykrzyknąłem,
rzucając się w stronę mojej ukochanej lecz ona już wiła się w agonii, by po
chwili zniknąć-Ty!! Co jej zrobiłeś?!
-Jejku, czyżby
była dla ciebie ważniejsza od własnego ojca? Nie martw się, Kate ma się dobrze,
prawda kochanie?-zwrócił się do drugiej swojej towarzyszki, co już kompletnie
zbiło mnie z tropu. Dziewczyna podniosła na mnie swój wzrok, mogłem z jej oczu
wyczytać między innymi smutek, żal, bezradność oraz promyk tęsknoty. Ale jak
to się stało, że ona jest tam? Przecież przez ten cały czas była przy mnie. Chyba
że to wcale nie była Kate...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cóż, Zachary ma mały problem z posklejaniem wszystkiego do kupy. Bardzo słabo domyślny z niego chłopiec. Ogólnie ten rozdział wyszedł raczej słaby, ale lepszy taki niż jakby go w ogóle nie było. Z każdym dniem tracę chęci do pisania, co nie znaczy, że w ogóle nie mam pomysłów, bo takich jest pełno, po prostu z przeniesieniem wydarzeń na elektroniczną kartkę trochę u mnie kiepsko. Rozdziały wszędzie wychodzą takie sobie, to już nie to samo co na początku, gdy miałam jakiś plan, teraz coraz bardziej odbiegam od początkowego pomysłu na zakończenie i bardzo mnie to frustruje. Nie mam pojęcia czy zawiesić ten blog i wrócić tu kiedy już wszystko sobie poukładam w głowie, czy dokończyć je szybko i dać sobie z nim spokój. Oba rozwiązania nie za bardzo mi się podobają, ale nie widzę raczej innego wyjścia. Mam nadzieję, że święta mieliście udane i tak samo będzie z sylwestrem. Pozdrawiam i dziękuje, że jeszcze czytacie to opowiadanie. Dobranoc.
Hej! Dopiero teraz zorientowałam się, że dodałaś nowy rozdział. Przepraszam. Notka mi się podobała. Nie mogę uwierzyć, że Black jest taki podły! Zabił ojca Zacharego! Kim jest ta kobieta, która pozwala się za Kate? Będę to wyjaśnione? Z niecierpliwością czekam na nn! I proszę, nie zawieszaj tego bloga! No, ale zrobisz jak uważasz. Potopu weny życzę! >.<
OdpowiedzUsuńPS. Zaprasza na nn >.<
Przy okazji życzę ci wesołego sylwestra spędzonego w dużym gronie rodziny, a w Nowym Roku spełnienia wszystkich marzeń, by był dużo lepszy od tego, by spotykały cię w nim same wspaniale chwile. Wszystkiego dobrego! ^.^
madziula0909
Hmmm, trochę za krótki rozdział :c Nie mogę nic poważnego z niego wywnioskować, ale jedno jest pewne, Aleksander mnie wkurwia ;c Szkoda mi biednego Zacharego, nie zasługuje na to :c
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na przeniesienie nas w przyszłość :) Bardzo poprawił Ci się styl, chociaż na początku wcale nie był zły. Po prostu to dzięki regularnemu pisaniu opowiadań. U mnie było tak samo i wydaje mi się, że ciągle jest lepiej :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo krótki, ale sporo się dzieje. :) Zachary jest dla mnie najlepszą osobą w Twoich opowiadaniach. Nie wiem dlaczego ciągle go każesz! ):
Pozdrawiam serdecznie :)
vampireandmillionaire.blogspot.com