-Widzę, że wasze
plany zostały zrealizowane w jakieś czterdzieści dwie minuty. Niezły czas, ale
niektórzy potrafią szybciej.-rzucił wesoło Dymitr, a Zachary mocniej ścisnął
moją dłoń.
-Nie wiesz o co
chodziło, to się niemą drzyj. A to zapewne jest Nikołaj, miło cię poznać
szkrabie.-powiedziałam, przykucając przed chłopczykiem i podając mu rękę. Malec
zignorował moją dłoń, wtulając się we
mnie i zaczął podskakiwać, więc wzięłam
go na ręce.
-Słodko razem
wyglądacie, może czas zacząć planować?-wtrąciła Sabina z uśmiechem.
-Ja jestem za
młody na wnuki.-odezwał się Tristian, ojciec Zachary’ego.
-Nie przesadzaj
kochanie, masz już sto piętnaście lat, tylko wyglądasz na trzydzieści. Tak naprawdę
to staruszek z ciebie.
-Mamo, nie
planujemy na razie mieć dzieci.-jęknął mój chłopak.
-I takie
podejście mi się podoba. Poczekajcie do setki i będzie dobrze.
-Czemu próbujecie
planować moje życie? Jak będę chciał mieć dziecko, to z Kate o tym
porozmawiamy, a wasze uwagi są w tym temacie zbędne.-wtrącił mój ukochany,
ucinając temat.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę,
pobawiliśmy z małym Niko i po kolacji rozeszliśmy do swoich pokoi.
Półtorej miesiąca później. 20. 06. 2014r.
Czas ostatnio bardzo szybko
leciał, nim się obejrzałam nadszedł dzień moich dziewiętnastych urodzin. Rano Zachary
przyszedł do mojej sypialni i kazał przyszykować się na osiemnastą, więc od
trzech godzin szukam czegoś co mogła bym założyć, ale nadal nie mogę się
zdecydować. Do wyboru miałam czerwoną sukienkę z gorsetem albo klasyczną, chabrową.
W końcu dzięki pomocy Rose, wybrałam tą
pierwszą i mogłam zająć się makijażem oraz fryzurą. O wyznaczonej godzinie
udałam się do holu, gdzie mój chłopak(tak był ubrany) pożerał mnie wzrokiem. Dosłownie! Zauważyłam
nawet spore wybrzuszenie w jego spodniach.
Wracając. Chłopak wziął mnie pod
rękę, zaprowadził do samochodu i pomógł wsiąść, po czym kazał szoferowi jechać.
Kierowcą zazwyczaj był młody chłopak, ale dziś jego miejsce zajmował starszy
mężczyzna, czarodziej. Jak znam Zachary’ego, to pewnie osobiście dopilnował, by
żaden inny facet w naszym wieku nie mógł mnie oglądać w takim wydaniu. Ostatnio
zrobił się jeszcze bardziej zazdrosny niż przedtem. Niestety takie są minusy
jego drugiej natury, zwierzę czasem bierze górę.
-Pięknie
wyglądasz kochanie, aż mam wielką ochotę się na ciebie rzucić.-wyszeptał,
uwodzicielskim głosem do mojego ucha, a ja momentalnie dostałam gęsiej skórki.
-Nawzajem, mogę w
końcu się dowiedzieć, gdzie jedziemy?
-To
niespodzianka. Z resztą zaraz zobaczysz, bo prawie jesteśmy.
Wyjrzałam przez okno, ale jak na
złość, szyby były tak zaciemnione, że nie dało się nic przez nie zobaczyć, więc
znów wlepiłam swoje spojrzenie w mojego towarzysza. Kilka minut później,
samochód zatrzymał się, a Zachary otworzył drzwi i pomógł mi wysiąść. Dookoła
siebie widziałam domki letniskowe, plaże i restauracje, do której prowadził
mnie mój chłopak. Na wejściu powiesiliśmy nasze płaszcze w szatni, po czym
udaliśmy się za kierownikiem sali do, jak dobrze usłyszałam, wynajętego
miejsca. Przeszliśmy przez całą długość pomieszczenia, po czym zniknęliśmy na
tarasie, odprowadzani wzrokiem ciekawskich ludzi. Chłopak odsunął mi krzesło, ponownie je przysuwając,
gdy na nim siadłam, po czym zajął miejsce naprzeciwko mnie.
-Zaraz kelner
przyniesie państwa zamówienie. Życzę miłego posiłku.-odezwał się kierownik sali,
po czym nas opuścił, a jego miejsce zajął kelner.
-Życzą sobie
państwo wina?
Spojrzałam na mojego chłopaka,
kiwnęłam głową, a on przekazał naszą decyzję do mężczyzny, który po chwili przyniósł butelkę czerwonego i
rozlał do kieliszków. Kilkanaście minut później zjedliśmy posiłek i
rozmawialiśmy o ostatnich wydarzeniach na dworze, popijając dobre wino. Gdy przyniesiono
rachunek, Zachary zapłacił kartą kredytową, po czym wyszliśmy i udaliśmy się na
spacer wzdłuż brzegu jeziora.
Trafiliśmy akurat na moment, w
którym słońce chowało się za horyzontem, a niebo przybierało piękne barwy, od
czerwieni po złoto. Szliśmy tak dłuższy kawałek, trzymając się za ręce i
cieszyliśmy chwilą sam, na sam. W pewnym momencie mój ukochany nagle się
zatrzymał, spojrzał w moje oczy po czym zaczął szukać czegoś w kieszeni spodni.
-Wiem, że to może
trochę za wcześnie, ale czekałem już od dłuższego czasu na odpowiedni moment i
wydaje mi się, że ten jest odpowiedni.-powiedział, biorąc moją dłoń w swoją i
przyklękając na jedno kolano-Tak więc, Kathelyn Ellie Wild, czy wyjdziesz za
mnie?-wypowiedział te słowa, kładąc mi na dłoni małe pudełeczko, w którym
znajdował się piękny pierścionek. Byłam prawdę mówiąc w szoku, nie mogłam z
siebie wydusić ani słowa, a wiedziałam, że Zachary chce odpowiedzi. W końcu
wzięłam się w garść i udało mi się wykrztusić odpowiedź.
-Tak!
Ukochany uśmiechnął się szeroko,
włożył pierścionek na mój serdeczny palec, po czym podniósł mnie i okręcił nas dookoła
własnej osi, wpijając na koniec w usta. Byłam szczęśliwa, niezaprzeczalnie i
całkowicie. Wiedziałam, że on mnie kocha, a ja darzyłam go takim samym uczuciem
i było to tylko kwestią czasu.
*
Resztę wieczoru spędziliśmy na
patrzeniu w gwiazdy i rozmowach na temat ślubu. Zanim się zorientowaliśmy,
musieliśmy już wracać na dwór, gdzie chłopak zaciągnął mnie do swojej sypialni
i nie muszę chyba opowiadać wam, o tym co z Zachary’m robiliśmy, jednak
grzecznym spaniem tego nazwać nie można.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie! Na początku chciałam przeprosić za to, że tak długo musieliście czekać na nowy rozdział, ale miałam urwanie głowy w szkole, na praktykach. Cóż, zawód cukiernika czasami bywa trudny, w takie święta jak np. tłusty czwartek. Mogę się jednakże pochwalić, tym że moja zmiana zrobiła 6 tysięcy pączków. Ale była niezła wyrzerka. No cóż, pozostaje mi tylko życzyć miłego weekendu i do następnego!
Wracając. Chłopak wziął mnie pod
rękę, zaprowadził do samochodu i pomógł wsiąść, po czym kazał szoferowi jechać.
Kierowcą zazwyczaj był młody chłopak, ale dziś jego miejsce zajmował starszy
mężczyzna, czarodziej. Jak znam Zachary’ego, to pewnie osobiście dopilnował, by
żaden inny facet w naszym wieku nie mógł mnie oglądać w takim wydaniu. Ostatnio
zrobił się jeszcze bardziej zazdrosny niż przedtem. Niestety takie są minusy
jego drugiej natury, zwierzę czasem bierze górę.
-Pięknie
wyglądasz kochanie, aż mam wielką ochotę się na ciebie rzucić.-wyszeptał,
uwodzicielskim głosem do mojego ucha, a ja momentalnie dostałam gęsiej skórki.
-Nawzajem, mogę w
końcu się dowiedzieć, gdzie jedziemy?
-To
niespodzianka. Z resztą zaraz zobaczysz, bo prawie jesteśmy.
Wyjrzałam przez okno, ale jak na
złość, szyby były tak zaciemnione, że nie dało się nic przez nie zobaczyć, więc
znów wlepiłam swoje spojrzenie w mojego towarzysza. Kilka minut później,
samochód zatrzymał się, a Zachary otworzył drzwi i pomógł mi wysiąść. Dookoła
siebie widziałam domki letniskowe, plaże i restauracje, do której prowadził
mnie mój chłopak. Na wejściu powiesiliśmy nasze płaszcze w szatni, po czym
udaliśmy się za kierownikiem sali do, jak dobrze usłyszałam, wynajętego
miejsca. Przeszliśmy przez całą długość pomieszczenia, po czym zniknęliśmy na
tarasie, odprowadzani wzrokiem ciekawskich ludzi. Chłopak odsunął mi krzesło, ponownie je przysuwając,
gdy na nim siadłam, po czym zajął miejsce naprzeciwko mnie.
-Zaraz kelner
przyniesie państwa zamówienie. Życzę miłego posiłku.-odezwał się kierownik sali,
po czym nas opuścił, a jego miejsce zajął kelner.
-Życzą sobie
państwo wina?
Spojrzałam na mojego chłopaka,
kiwnęłam głową, a on przekazał naszą decyzję do mężczyzny, który po chwili przyniósł butelkę czerwonego i
rozlał do kieliszków. Kilkanaście minut później zjedliśmy posiłek i
rozmawialiśmy o ostatnich wydarzeniach na dworze, popijając dobre wino. Gdy przyniesiono
rachunek, Zachary zapłacił kartą kredytową, po czym wyszliśmy i udaliśmy się na
spacer wzdłuż brzegu jeziora.
Witajcie! Na początku chciałam przeprosić za to, że tak długo musieliście czekać na nowy rozdział, ale miałam urwanie głowy w szkole, na praktykach. Cóż, zawód cukiernika czasami bywa trudny, w takie święta jak np. tłusty czwartek. Mogę się jednakże pochwalić, tym że moja zmiana zrobiła 6 tysięcy pączków. Ale była niezła wyrzerka. No cóż, pozostaje mi tylko życzyć miłego weekendu i do następnego!
Trafiliśmy akurat na moment, w
którym słońce chowało się za horyzontem, a niebo przybierało piękne barwy, od
czerwieni po złoto. Szliśmy tak dłuższy kawałek, trzymając się za ręce i
cieszyliśmy chwilą sam, na sam. W pewnym momencie mój ukochany nagle się
zatrzymał, spojrzał w moje oczy po czym zaczął szukać czegoś w kieszeni spodni.
-Wiem, że to może
trochę za wcześnie, ale czekałem już od dłuższego czasu na odpowiedni moment i
wydaje mi się, że ten jest odpowiedni.-powiedział, biorąc moją dłoń w swoją i
przyklękając na jedno kolano-Tak więc, Kathelyn Ellie Wild, czy wyjdziesz za
mnie?-wypowiedział te słowa, kładąc mi na dłoni małe pudełeczko, w którym
znajdował się piękny pierścionek. Byłam prawdę mówiąc w szoku, nie mogłam z
siebie wydusić ani słowa, a wiedziałam, że Zachary chce odpowiedzi. W końcu
wzięłam się w garść i udało mi się wykrztusić odpowiedź.
-Tak!
Ukochany uśmiechnął się szeroko,
włożył pierścionek na mój serdeczny palec, po czym podniósł mnie i okręcił nas dookoła
własnej osi, wpijając na koniec w usta. Byłam szczęśliwa, niezaprzeczalnie i
całkowicie. Wiedziałam, że on mnie kocha, a ja darzyłam go takim samym uczuciem
i było to tylko kwestią czasu.
*
Resztę wieczoru spędziliśmy na
patrzeniu w gwiazdy i rozmowach na temat ślubu. Zanim się zorientowaliśmy,
musieliśmy już wracać na dwór, gdzie chłopak zaciągnął mnie do swojej sypialni
i nie muszę chyba opowiadać wam, o tym co z Zachary’m robiliśmy, jednak
grzecznym spaniem tego nazwać nie można.
Trafiliśmy akurat na moment, w
którym słońce chowało się za horyzontem, a niebo przybierało piękne barwy, od
czerwieni po złoto. Szliśmy tak dłuższy kawałek, trzymając się za ręce i
cieszyliśmy chwilą sam, na sam. W pewnym momencie mój ukochany nagle się
zatrzymał, spojrzał w moje oczy po czym zaczął szukać czegoś w kieszeni spodni.
-Wiem, że to może
trochę za wcześnie, ale czekałem już od dłuższego czasu na odpowiedni moment i
wydaje mi się, że ten jest odpowiedni.-powiedział, biorąc moją dłoń w swoją i
przyklękając na jedno kolano-Tak więc, Kathelyn Ellie Wild, czy wyjdziesz za
mnie?-wypowiedział te słowa, kładąc mi na dłoni małe pudełeczko, w którym
znajdował się piękny pierścionek. Byłam prawdę mówiąc w szoku, nie mogłam z
siebie wydusić ani słowa, a wiedziałam, że Zachary chce odpowiedzi. W końcu
wzięłam się w garść i udało mi się wykrztusić odpowiedź.
-Tak!
Ukochany uśmiechnął się szeroko,
włożył pierścionek na mój serdeczny palec, po czym podniósł mnie i okręcił nas dookoła
własnej osi, wpijając na koniec w usta. Byłam szczęśliwa, niezaprzeczalnie i
całkowicie. Wiedziałam, że on mnie kocha, a ja darzyłam go takim samym uczuciem
i było to tylko kwestią czasu.
*
Resztę wieczoru spędziliśmy na
patrzeniu w gwiazdy i rozmowach na temat ślubu. Zanim się zorientowaliśmy,
musieliśmy już wracać na dwór, gdzie chłopak zaciągnął mnie do swojej sypialni
i nie muszę chyba opowiadać wam, o tym co z Zachary’m robiliśmy, jednak
grzecznym spaniem tego nazwać nie można.
Hejo! :3 Zawód cukiernika? Fajnie! Ja bym mogła wybrać sobie ten zawód, ale znając mnie wśród samych słodyczy... Lepiej nie ryzykować, jeśli cukiernia nie chciałaby zbankrutować xD
OdpowiedzUsuńNo! I w końcu nowy rozdział! Jak ja na jego czekałam! Był boski! ;D
Nonono! Zeszli na temat dzieci! xD Oj! Coś czuję, że niedługo Kate mogłaby zajść w ciążę. Nie wiem, skąd u mnie te przypuszczenie. Może to przez to, co wydarzyło się na koniec? Już domyślam się, co tam robili xD
Jejku! Zachary świetnie zorganizował urodziny Kate! Tak romantycznie! Szczerze? Ja też bym tak chciała :3 Świetnie to wszystko opisałaś! Jeszcze te zaręczyny! Przeczuwałam, że to nastąpi. Już wtedy, kiedy spacerowali po dworze. Nie wiem skąd naszła mnie ta myśl, ale była trafna ^.^To było wspaniałe! Tak się cieszę, że to już niedługo będzie ich ślub!
No właśnie! Kochana! Muszę na Ciebie nakrzyczeć! Dawno nie było Alexa! Co z nim jest? Odpuścili sobie? Ale on przecież zakochał się w Kate na zabój! Coś przeczuwam,że jak ślub się odbędzie, to on właśnie się tan zjawi ;)
Czekam kochana na nn! Potopu weny życzę, buziaczki :***
madziula0909
Świetny laska! Jak zawsze tyle akcji ahh i ohhh... Jacy oni są romantyczni! Oświadczył się jej, nie mogę w to uwierzyć juuupiiii :D Kocham ich normalnie. I jaką sukienkę dla niej wytrzasnęłaś? No nie dziwię się jego reakcji hehe :) Kocham i czekam na następny. Pozdrawiam kochana <3<3<3<3<3<3 I życzę mnóstwo, ale to mnóstwo weny!!!!!!!!!!! ;D
OdpowiedzUsuńNo, no. Nie spodziewałam się, że Zachary oświadczy się Kat. Jestem ciekawa, jak potoczą się ich dalsze losy no i jak będzie wyglądał ślub :3 Ogółem, rozdział bardzo mi się podobał, choć znalazłam powtórzenie w słowie ,,kelner" Poszedł kelner i przyszedł kelner. Za dużo tego kelnera :D Co do reszty nie mam zastrzeżeń. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco i życzę weny :)
Jejku! Opowiadania piszesz za krótkie! Mój prolog miał tyle długości, le to był prolog! Pisz dłuższe bo nawet nie ma co czytać, parę chwilek i już koniec, a ja chcę więcej. Fajnie piszesz, ale za bardzo nie ma czego. Pisz dłuższe opisy, bo u Ciebie są krótkie, dodaj kolory i wgl. Takie wewnętrzne odczucia to zawsze będzie ciekawiej.
OdpowiedzUsuńKurde Zachary + Kat = małżeństwo!! *.*
Ciekawe na jaki rozdział zaplanujesz ich ślub :) Mam nadzieję, że będą mieć dużo dzieci :) I wgl, fajne weselisko :)
Pozdrawiam :)
vampireandmillionaire.blogspot.com