piątek, 24 lipca 2015

Rozdział 30



                Skończyliśmy rozmawiać, gdyż Rosalie przyniosła mój posiłek i musiałam wszystko zjeść. Na szczęście przyjaciółka pomyślała o podaniu mi szklanki 0Rh-, bo z każdym dniem coraz bardziej jej potrzebowałam do normalnego funkcjonowania. Po zjedzeniu przeze mnie śniadania, dziewczyny zajęły się manikiurem, fryzurą i makijażem. W pewnym momencie zadzwoniła komórka pani Doran.

-Sarah Elisabeth Doran słucham?...Co to znaczy, że nie wiesz czy się wyrobicie?... Rozumiem, ale… Będziesz mi się słono tłumaczył, jak już będzie po wszystkim.…Macie się pośpieszyć!-rozłączyła się zdenerwowana kobieta.

-Co się stało?-zapytała moja ciocia.

-Z tymi facetami to tylko same problemy! Prawdopodobnie geniusze za dużo wypili i nie nastawili budzika, więc dopiero wyjeżdżają! Dobrze jeszcze, że mój kochany mąż, raczył mnie o tym fakcie poinformować!
-Spokojnie Wasza Wysokość, nie warto podnosić sobie przez nich ciśnienia.-odezwała się moja ciocia.

-Ile razy mam ci powtarzać  Maju, żebyś mówiła do mnie po imieniu? Za kilka godzin będziemy w końcu rodziną.

-Jeśli tylko pan młody dotrze na czas.-wyszeptałam cicho, ale i tak mnie usłyszały.
-Tym to się moja droga nie martw, ochroniarz który z nimi pojechał ma ciężką nogę i nie przejmuje się ograniczeniami prędkości.-wyszczerzyła się w moją stronę siostra taty.
-Nawet jeśli się spóźnią, to ceremonia się odbędzie. A teraz wróćmy do przygotowywania panny młodej.-ponagliła nas Rose.

                Tak więc teraz siedzę we własnej garderobie, ubrana, umalowana i teoretycznie gotowa do wyjścia za mąż, ale w praktyce byłam jedną, wielką kulką nerwów. Na szczęście do pomieszczenia wszedł w końcu mój ojciec, więc wiedziałam już, że panowie wrócili.
-Witaj córeczko, jak się czujesz w tym ważnym dniu?
-Zestresowana, to przede wszystkim, a jak  kawalerski? Nie było tam mam nadzieję striptizerek.
-Zwykłe, męskie pogaduchy z alkoholem w roli głównej, mogę stwierdzić uczciwie, że zaczęliśmy z Willem normalnie rozmawiać. Jedynie Josh jeszcze ma jakieś pretensje, zresztą kiedy on ich nie miał? Mniejsza o to, mam coś dla ciebie.-powiedział, wyciągając ozdobne pudełeczko-Należał do twojej matki i chciała, byś go dostała w dniu swego ślubu, a później przekazała swojej córce i tak dalej-wyjął piękny grzebień, po czym wpiął mi go we włosy i nadstawił ramię-Powinniśmy już iść, ceremonia zaraz się zacznie.

                Wyszliśmy z pomieszczenia, kierując się w stronę wejścia do Sali tronowej i stanęliśmy w oczekiwaniu na pierwsze nuty marszu weselnego. W końcu drzwi do Sali zostały otworzone, więc ruszyliśmy w takt znanej piosenki. Droga dłużyła mi się niemiłosiernie, patrzyłam wszędzie, byleby nie na miejsce, gdzie stał ksiądz i mój przyszły mąż. Musiałam przyznać, że rodzice odwalili kawał dobrej roboty przy strojeniu tego pomieszczenia. W powietrzu unosił się aromat kwiatów, które były ustawione w wazonach niemal wszędzie, magnolie, lilie, białe róże, to wszystko tak bardzo oszałamiało.  Dotarliśmy w końcu pod „ołtarz” i tata przekazał mnie Zachary’emu, po czym szepnął mu coś na ucho i odszedł do reszty rodziny.
- Kathelyn i Zachariaszu czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
-Chcemy.-odpowiedzieliśmy zgodnie.
-Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?
-Chcemy.
-Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?
-Chcemy.
                Kapłan związał nasze dłonie ze sobą i kazał nam po sobie powtarzać słowa przysięgi.
-Ja Zachariasz Adrian Doran biorę ciebie Kathelyn Ellie Wild za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.
-Ja Kathelyn Ellie Wild biorę ciebie Zachariaszu Adrianie Doran za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci.
-Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez Was zawarte ja, powagą Kościoła Katolickiego, potwierdzam i błogosławię, w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. A teraz czas na obrączki.-powiedział i po chwili mały Nikołaj podał nam biżuterię.
-Kathelyn, przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego.
- Zachariaszu, przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego.
-Możesz pocałować pannę młodą.-rzekł w końcu ksiądz, po czym Zachary złapał moją twarz w dłonie i złożył na moich ustach gorący pocałunek.
               W chwili gdy nasze wargi się ze tchnęły zapomniałam chwilowo o jego  zdradzie i całym naszym otoczeniu, liczyła się tylko nasza dwójka. Pogłębiłam pocałunek i założyłam rękę na jego kark, przyciągając jeszcze bliżej siebie. Niestety musieliśmy zaczerpnąć powietrza, a co za tym idzie przerwać pieszczotę. Spojrzałam na gości, którzy nadal klaskali i na moich ustach wykwitł promienny uśmiech. Zaczęliśmy schodzić po stopniach podwyższenia, gdy nagle zrobiło mi się słabo, po czym zobaczyłam tylko ciemność.

4 komentarze:

  1. Super! Pewnie teraz się wyda że jest w ciąży.
    Nie będę się rozpisywać bo jestem na basenie.
    Więc życzę weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejo kochana! :3
    Ooo! Jak słodko i pięknie! ^-^ Niech tylko Kate nie straci dziecka ( nie pomieszałam, że jest w ciąży, no nie? xD ). A zapowiadało się bez żadnych komplikacji...
    Cieszę się, że Kate wybaczyła Zacharemu zdradę :D
    Czekam na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam cieplutko i ślę buziaki! :***
    PS Zapraszam do mnie na ważną informację :)
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!! Mam nadzieję że nie straci dziecka. I że Zachary wytłumaczy całą tą sytuację.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć!
    Genialne opowiadanie, aż chcę czytać więcej i więcej. Widzę, że masz coraz więcej czytelników, wiec coraz więcej ludzi okryło w końcu twoje opowiadania. Mam nadzieję, że się nie zmienisz i ciągle będziesz pisała takie ciekawe opowiadania.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń