czwartek, 1 czerwca 2017

Epilog



"Odejdę rano
Wraz z nadejściem winnych, gorzkich promieni słonecznych
Chcę usłyszeć Twoje bijące serce dzisiejszej nocy
Zanim wzejdzie krwawe słońce
Chcę wykorzystać jak najlepiej to, co pozostało, trzymaj się mocno
I usłysz moje bijące serce ten jeden ostatni raz
Przed nadejściem światła dziennego..." 


Ellie Goulding - Beating Heart*




     
   Mamy dziś 21 grudnia, niedługo wigilia, a dzieci mają już pięć miesięcy. To nasze pierwsze wspólne święta, które spędzimy jako rodzina. Na dwór przyjeżdża moja ciotka Maia, wuj Martin i przybrana rodzina Zachary'ego. Zapowiada się cudowny i szczęśliwy czas.


                                                   


                                                      POV Zachary Doran 30 grudnia


 

        Budzę się w nocy słysząc płacz dzieci. Zwlekam się z wygodnego łóżka, zauważając nieobecność żony. Zaspany kieruję swoje kroki do pokoiku bliźniąt, zastanawiając się, czemu tak przeraźliwie płaczą, skoro ich mama jest w pobliżu. Ziewając otwieram drzwi pomieszczenia i staje jak wryty. 

-Witaj wasza królewska mość. Już myślałem, że się ciebie nie doczekamy. - powiedział Aleksander, po czym zaczął
się opętańczo śmiać, trzymając nieprzytomną Kate w ramionach.

-Zostaw w spokoju moją żonę! Co ty jej zrobiłeś?!

-Unieszkodliwiłem na pewien czas. Przecież nie skrzywdziłbym mojej miłości. Za to ciebie i te twoje bachory czeka wycieczka na drugą stronę, bez możliwości powrotu.

-Nie groź mi ani moim dzieciom, bo gorzko tego pożałujesz. - wy warczałem groźnie, ale on nic sobie z tego nie zrobił.

-Ciekawe jak zdołasz mnie powstrzymać? Jesteś słaby Doran, zawsze taki będziesz.

-Jestem silniejszy niż myślisz. - rzuciłem, w myślach wzywając strażników królewskich.

        W mgnieniu oka wampir znalazł się przede mną i przyszpilił moje ciało do ściany, trzymając za szyję.  Kątem oka zauważyłem, że Kate odzyskała przytomność i kamień spadł mi z serca. Niedawno dowiedziałem się, że przez kilka miesięcy moja ukochana będzie osłabiona z powodu porodu. To w tym momencie utrudniało sprawę, gdyż czystej krwi wampiry są silniejsze oraz szybsze od wszystkich innych ras i w pojedynkę mógłbym nie dać sobie rady z Black'iem.

-A teraz możesz pożegnać się ze swoją marną egzystencją. - wysyczał groźnie, mocniej zaciskając palce na moim gardle, przez co straciłem dopływ tlenu.



         Później wszystko działo się jak w przyśpieszonym tempie. Szamotałem się z tym gnojem, w następnej chwili został ode mnie odciągnięty, a gdy łapałem łapczywie oddech, on złapał Kate w stalowy uścisk. Nagle w jego dłoni pojawił się sztylet, który wycelował w klatkę piersiową dziewczyny.
-A mogło być nam tak cudownie moja najmilsza. Cóż twój wybór. - powiedział po czym wbił ostrze w serce mojej ukochanej.

        Rzuciłem się w ich stronę, złapałem Kathelyn w ramiona, potrząsałem nią, mówiłem by nie zamykała oczu, ale z każdą chwilą słabła. Byłem już bliski histerii.
-Opiekuj się naszymi dziećmi. - wyszeptała, po czym jej klatka piersiowa przestała się poruszać. Usłyszałem szaleńczy śmiech Aleksandra i w tym momencie wpadli strażnicy. Odłożyłem ukochaną na podłogę i zwróciłem się do podwładnych.

-Do lochu z nim.

        Mężczyźni zrobili kilka kroków w stronę mordercy, ale on dopadł do łóżeczka Severusa , po czym wziął dziecko na ręce i po prostu zniknął. Przez chwilę wszyscy staliśmy jak skamieniali, ale później zaczął się straszny rozgardiasz. Wszyscy biegali i coś krzyczeli, a ja ułożyłem córeczkę w swoje  ramiona i przytuliłem ciało czarnowłosej. 

        W tamtym momencie poprzysiągłem sobie, że będę szukał nawet do końca życia, ale znajdę gnoja i pomszczę Kathelyn Ellie Wild-Doran...





Koniec



 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*słowa piosenki z załącznika 
Chciałam wszystkim podziękować za każdy komentarz i ciepłe słowa, które napisaliście podczas naszej przygody z bohaterami tego opowiadania oraz wasz cenny czas poświęcony na czytanie. Jak głosi tytuł, to już koniec przygód Kate i Zacha. Tyle czasu spędziłam na wymyślaniu dalszych wydarzeń do tego opowiadania, że teraz, gdy już kończę nie mogę w to uwierzyć. To była  dla mnie przyjemność pisać Magnolie i mam nadzieję, że wam również zapadnie ona w pamięć. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam. Angelika Angela:*

2 komentarze:

  1. O nie! Jak możesz kończyć? I to w taki sposób. Te maluchy nigdy nie poznają mamy, a mało tego, jeden będzie się wychowywać z dala od prawdziwych rodziców. No ale cóż. Co można zrobić? Trochę smutne zakończenie. Nie mogę uwierzyć, że yo już koniec. Życzę weny do innych i kolejnych opowiadań💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie zakończenie planowałam od samego początku. Opowiadanie zaczęłam pisać sześć lat temu, na początku na każdej kartce, która wpadła mi w ręce oraz tyłach szkolnych zeszytów. Imię głównej bohaterki zawsze było takie jak teraz, jednak Zachary na początku miał mieć na imię Charlie. Bliźniaki również inaczej nazwałam. Także większość rzeczy uległa zmianie oprócz zakończenia. Dziękuję za wszystko i mam nadzieję, że dalej będziesz czytała. :*

      Usuń