*
Miałam
sen, bardzo realistyczny. Siedziałam przy fontannie w ogrodzie królewskim,
zdezorientowana. Nie miałam pojęcia jak się tam dostałam, chciałam być gdzieś
indziej, przy Victorii i Eriku. Poderwałam się z miejsca na odgłos kroków, zobaczyłam
Zacharego , który spojrzał w miejsce gdzie stałam i znieruchomiał. Przez głowę
przemknęła mi myśl „nie powinien mnie widzieć”.
-Kate, proszę wybacz mi, że jej nie upilnowałem. Błagam.
-Kochanie, to nie twoja wina, nic nie mogłeś z tym
zrobić. Mam tylko jedno pytanie, jakim cudem ty mnie widzisz?
Spojrzał
mi w oczy, ostrożnie podszedł bliżej i dotknął mojej ręki wprawiając nas oboje
w zdumienie. Czułam jego dłoń i jak wodził kciukiem po wnętrzu mojej ręki. „To
jakiś cud” myślałam gdy mnie całował i przyciskał do siebie w czułym uścisku,
ale jakiś głos szeptał mi w głowie, że powinnam odłożyć to wszystko na później
i ratować nasze dzieci.
*
Obudziłam
się zdezorientowana, słysząc nagły hałas, dopiero po chwili zorientowałam się,
że to mój pies Misiek drapie w drzwi prosząc bym go wpuściła. Był to Cavalier
King Charles Spaniel, którego znalazłam rok wcześniej błąkającego się w lesie. Wtedy
był jeszcze małym kilku dniowym szczeniaczkiem, cudem przeżył, oczywiście z
pomocą mojej magii uzdrawiającej.
Spojrzałam
na zegarek stojący na nocnej szafce i zaklęłam cicho, gdyż wskazywał on
dziewiątą szesnaście. Wstałam szybko z łóżka, pościeliłam je i otworzyłam
Miśkowi drzwi.
-Hej koleżko, zjadłeś już śniadanie? Pewnie, że nie zaraz
ci coś dam tylko się ubiorę.-powiedziałam tuląc go do siebie i czochrając po
brzuszku.
Nałożyłam
czarną spódniczkę do połowy uda, takiego samego koloru żakiecik i biały
podkoszulek z ciemnym nadrukiem. Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę kuchni,
by zjeść śniadanie, kiedy weszłam do kuchni zauważyłam, że Zachary już tam
siedzi. Przywitałam się z nim na co mruknął coś niezrozumiale i dalej grzebał w
miseczce płatków.
-Może chciałbyś trochę kawy śpiochu? –zapytałam stawiając
przed nim pełny kubek, do którego nasypałam dziesięć łyżeczek cukru.
-Ile cukru do tego dosypałaś? Tego nie da się
pić.-powiedział po wzięciu kilku głębszych łyków.
-Trochę, ale osiągnęłam zwycięstwo, bo w końcu się
obudziłeś.
-Może i się obudziłem, ale przez ciebie dostane cukrzycy.
-Oj, nie marudź już tak, nic ci nie będzie i tak cały
cukier spalisz na treningu w drużynie futbolowej. Z kim teraz gracie?
-Na razie skupiamy się na trenowaniu, no wiesz, James się
połamał podczas poprzedniego meczu i szukamy nowego zawodnika na jego miejsce.
Na razie nikogo dobrego nie znaleźliśmy i powoli tracimy nadzieję…
Gdy
on zacznie mówić o drużynie to nic go nie zatrzyma, więc skorzystałam z okazji
i zrobiłam sobie oraz Miśkowi śniadanie. Zjadłam słuchając co mówi mój
towarzysz. Misiek się szybko znudził nami więc poszedł sobie, a po kilku
minutach ja również miałam dość.
-Wybacz, chyba właśnie zanudziłem cię na śmierć swoim
gadaniem, kurczę niedługo przyjdzie Chad, jaki ty i twój tata macie plan?
-Zostaw tą sprawę nam, my to jakoś załatwimy, okej?
-Spoko. Jak ci się spało?
-Może porozmawiajmy o czymś innym albo chodźmy do ogrodu.
-Jak chcesz, możemy iść do tego ogrodu, mamy jeszcze
czterdzieści minut, możemy popływać.
-Super, może przy okazji odstresujesz się troszeczkę.
Przeszliśmy
przez salon do mojego cudnego ogrodu, który wyglądał jakby ktoś wyjął go z
bajki i skierowaliśmy się do części z basenem. Tam zdjęliśmy ubrania i
wskoczyłam na bombę, woda była ciepła, ale Zachary nie wskoczył od razu.
-Co jest? Wskakuj, woda jest ciepła. No chodź.
Wziął rozbieg, skoczył na bombę i
wylądował tuż obok mnie. Pływaliśmy swobodnie relaksując się przed tym co miało
niedługo nastąpić, słońce świeciło jasno i ogrzewało moje nagie ciało swoimi
promieniami. Pływałam właśnie na plecach, gdy go wyczułam, ciemne chmury
zaczęły się pojawiać na niebie i przesłoniły słońce. Wyszłam z basenu złapałam
suchy ręcznik z leżaka i ruszyłam w
stronę mojego pokoju, by się ubrać. Wychodząc z niego, słyszałam jak ojciec
otwiera drzwi i wita gościa. Z typową dla wampira szybkością znalazłam się na
dole i spojrzałam tej gnidzie prosto w twarz.
-Miło mi cię widzieć Kate, co u ciebie
słychać?-uśmiechnął się ukazując ostre kły lecz nagle mina mu zrzedła-Hej, co
on tu robi?
-Jest tu, gdyż chcemy porozmawiać z tobą o tym jak należy
się zachowywać. Słyszałem co zrobiłeś wczoraj po szkole temu chłopcu i
widziałem jak wyglądał, więc chciałem ci uświadomić, że jeśli to się jeszcze
raz powtórzy zgłoszę to komu trzeba i będziesz miał poważne kłopoty.-rzekł mój
ojciec.
-To już wszystko co macie mi do powiedzenia? Przez was
musiałem odwołać wszystkie swoje zajęcia, a wy tylko chcieliście mi powiedzieć
takie bzdury? Możecie sobie iść nawet i do samej góry, ale ten dzieciak będzie
miał u mnie zawsze przerąbane.
Podeszłam
do niego, złapałam go za koszule i unieruchomiłam swoją mocą, pokazując kły.
-Jeszcze raz podniesiesz na niego rękę lub na kogokolwiek
innego to przyrzekam, zabije cię na miejscu i twoja matka nie będzie miała co
zbierać!
Puściłam
go, stał chwilę, bielszy na twarzy niż zwykle, po czym wypadł przez drzwi frontowe
i zapadła cisza.
-Kate, może pójdziesz do swojego pokoju i się
uspokoisz?-powiedział ojciec w myślach mówiąc, że w takim stanie mogę zrobić
komuś krzywdę.
Kiwnęłam głową, by wiedział, że
zrozumiałam i dodatkowo się uśmiechnęłam, ruszyłam szybkim krokiem po schodach.
W mgnieniu oka znalazłam się w swoim pokoju, po jakiejś minucie przyszedł Zachary,
z dziwnym uśmiechem na twarzy.
-Co ty tu widzisz takiego zabawnego?!
-Chad naprawdę myślał, że możesz mu coś zrobić. Uciekł
tak szybko, że aż się za nim kurzyło.-powiedział, już nie powstrzymując się od
śmiechu.
W tym momencie puściły mi nerwy,
chwyciłam Zacharego za ramiona i przycisnęłam go do ściany.
-Co ty sobie wyobrażasz, że skoro jestem dziewczyną to
nie musisz się mnie bać?!
-Hej, Kate, puść mnie!
-Puść go!-surowy głos ojca rozbrzmiał tuż za mną.
Puściłam Zacharego i ruszyłam
biegiem w kierunku balkonu. Miałam gdzieś, czy mnie obserwuje, teraz musiałam tylko szybko
się pożywić.
Spodziewałam się ostrzejszej rozmowy z Chadem :c
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo króciutki, przeczytałam go w mgnieniu oka. Rozdział ciekawy, choć jak dla mnie
OdpowiedzUsuńtroszkę za mało opisów. W ten sposób przedłużyłabyś opowiadanie :)
Szkoda, ze na Twoim blogu nie ma opcji 'obserwatorzy', bo wygodniej jest zaobserwować bloga i mieć późnej na bieżąco wyświetlane powiadomienia o nowych postach :) U mnie na blogu jest taka opcja, wiec zachęcam Cię do obserwacji :)
Pozdrawiam serdecznie :)