środa, 20 listopada 2013

Rozdział 3



~#~
Biegłam już przez las, słyszałam krew pulsującą w żyłach leśnych zwierząt  i ich bijące, wciąż przyśpieszające  serca. Jednak ja, szukałam tego na czym uwielbiałam się pożywiać, czyli czarną panterę. Wilkołaki można poznać po niebieskich pasmach futra-bądź włosów. Czarownice mają żółty kolor oczu ze srebrnymi obwódkami wokół źrenic, a wampiry bladą cerę i pierścienie z  magnolią. Zmiennokształtnych trudniej rozpoznać, zazwyczaj niczym się nie różnią od ludzi, większość nosi pierścienie w kształcie smoka lecz można ich też rozpoznać po charakterystycznym zapachu, który przypomina mokrego psa lecz czują go tylko wampiry.
                Biegałam pewien czas po lesie, aż w końcu  znalazłam to, czego szukałam. Siedziała na skale koło wielkiego cedru, właśnie polowała, lecz nie wiedziała, że teraz ona stała się ofiarą. Czekałam chwilę, aż skupiła się na swojej zdobyczy, by zaatakować z zaskoczenia. Napięłam wszystkie mięśnie i przełożyłam ciężar ciała na palce. W końcu ruszyłam w jej kierunku, chwyciłam ją, lecz była zbyt szybka, oswobodziła jedną z łap i rozharatała mi ramię.
                Po moim ciele rozlała się fala bólu. Otrząsnęłam się z niej szybko i całkiem obezwładniłam swoją ofiarę. Wbiłam kły w tętnicę na jej szyi i zaczęłam pić ciepłą życiodajną krew, która kapała mi po podbródku na ubranie. Skończywszy się pożywiać, ułożyłam martwe zwierzę na igliwiu i zdecydowałam się wrócić do domu. Moja rana już powoli się zabliźniała więc ruszyłam szybko w stronę okna mojego pokoju. Weszłam do pokoju i usłyszałam kroki niedaleko drzwi.  Zanim zdążyłam choćby się ruszyć wszedł Zachary i cały zbladł na mój widok.
-Co ci się stało? Czemu jesteś cała we krwi? I twoja bluzka jest podarta na ramieniu, jakby cię puma dopadła.
-To nic po prostu się przewróciłam w krzaki z czerwonymi jagodami.
-Kate, nie ma czegoś takiego jak czerwone jagody i ty o tym wiesz.
                Pomyślałam o mojej mocy podeszłam blisko i spojrzałam mu prosto w oczy, starałam się zaszczepić w jego mózgu komendę, by zapomniał  co działo się od czasu wyjścia Chada oraz by poszedł do swojego domu. To co stało się później było zaskakujące. Zachary zamiast siedzieć w bezruchu, zbliżył swoją twarz do mojej i pocałował mnie. Chciałam go odepchnąć , ale nie mogłam, próbowałam się ruszyć lecz bezskutecznie. Słyszałam teraz tylko bicie naszych serc, czułam ciepło buchające z jego ciała, miękkie usta na moich. Ręce w moich włosach, na biodrach, kręgosłupie, już nie mogłam w ogóle myśleć o czymkolwiek.
                Usłyszałam czyjś głos i ta wspaniała chwila prysła jak bańka mydlana, gdy wyrwałam się z objęć Zacharego i zobaczyłam moją siostrę Annę. Ona jakby nigdy nic patrzyła na nas obojętnie .
Pogadamy o tym później, wszystko ze szczegółami.-na głos dodała- Ojciec cię woła do swojego gabinetu.
Dzięki siostro.-powiedziałam, a na głos-Już idę, Zachary miałeś wrócić do domu na obiad, pamiętasz?
-Fakt, przepraszam, już idę.-posłał w moją stronę promienny oraz trochę rozmarzony  uśmiech i zniknął za drzwiami mojej sypialni.
                Nie oglądając się na siostrę ruszyłam do gabinetu ojca, który znajdował się na parterze.  Będąc już blisko przypadkowo usłyszałam jego rozmowę przez telefon.
-Jak to? Dobrze, ale… co mam z tym niby zrobić? Dobrze, może przyjechać, ale wątpię by był zadowolony… tak, tak rozumiem. Dobrze, mam nadzieję, czekamy.
                Usłyszałam, że drzwi gabinetu się otwierają i pojawił się w nich ojciec.
-Kto do nas przyjedzie?-zapytałam
-Co mówiliśmy o podsłuchiwaniu Kate?
-Przepraszam, ale kto?
-Książę Aleksander,  przyleci swoim odrzutowcem, jutro w południe.
-Podjęłam decyzję tato, jutro powiem Zacharemu, że jesteśmy wampirami i niech się dzieje co chce, mam dosyć  ukrywania przed nim prawdziwej siebie.-powiedziałam wtulając się w ramiona ojca.
-Dobrze córeczko, zjemy obiad i później coś porobimy, a teraz idź, zawołaj wszystkich do jadalni, zrobiłem lasagne.
                Pobiegłam szybko po brata do jego pokoju i gdy poszedł  do jadalni ruszyłam na poszukiwania siostry. Znalazłam ją w ogrodzie pod winoroślami, gdzie zazwyczaj rozmyślała, gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się przebiegle lecz gdy wspomniałam o obiedzie od razu wbiegła do domu, a ja poszłam w jej ślady. Obiad spędziliśmy jak zwykle rozmawiając o przyziemnych sprawach, a na koniec ojciec poinformował moje rodzeństwo o wizycie Aleksandra. Siostra oraz brat z jakiegoś powodu nie lubili go i sądzę, iż miało to jakiś związek z tym, że ten ciągle się do mnie zalecał na co ja byłam kompletnie obojętna. Takim sposobem skończyliśmy wesołe pogaduszki, a zaczęły się pytania, na które mój ojciec nie chętnie odpowiadał. Szybko się tym wszystkim znudziłam, więc postanowiłam wziąć Miśka na spacer i przemyśleć kilka spraw, tak spędziłam resztę dnia i gdy wróciłam musiałam się już położyć spać.

2 komentarze:

  1. Ojojoj! Trzeci rozdział bardzo krótki! Nie można tak, piszesz bardzo ciekawie, ale krótko, o wiele za krótko! :) Co się wczytam t znowu koniec ;)
    No w końcu koniec z tajemnicami, no i ten książę Aleksander, mam nadzieję, ze jest młody i troszkę namiesza ;)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że ten brak reakcji ze strony głównej bohaterki na pomysł przyjazdu Aleksandra jest ciut podejrzany... nawet jeśli to ktoś, kto często się pojawia i jest im dobrze znany - powinnaś jakoś o tym wspomnieć w tym miejscu, bo czytelnikowi się wydaje, jakbyś nie miała pomysłu na dalszy rozwój wypadków i szybko zmieniła temat... No nic - mam nadzieję, że pomogłam. Lecę dalej!

    OdpowiedzUsuń