czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 4



          Wstałam jak zwykle w weekend o dziewiątej rano i wysłałam Zacharemu sms'a . Ubrałam się, zjadłam śniadanie, wzięłam torebkę i ruszyłam na spotkanie.  Gdy dotarłam na miejsce on już tam na mnie czekał. Ubrany był w zieloną bluzę z kapturem oraz przetarte na kolanach, niebieskie dżinsy. Uśmiechnęłam się do niego gdy tylko mnie zauważył, a on odpowiedział mi tym samym, po czym wstał z ławeczki i ruszył w moim kierunku. Będąc już przy mnie, chwycił mnie w swoje silne ramiona i wtulił swoją twarz w moje włosy. Staliśmy tak chwilkę, po czym spojrzał mi w oczy i musnął ustami moje wargi, całował mnie chwile po czym gwałtownie się odsunął.
-Zgaduje, że nie po to chciałaś się ze mną spotkać.-powiedział ochrypłym głosem i na jego ustach pojawił się łobuzerski uśmiech, gdy zobaczył moją skołowaną minę. Szybko jednak przypomniałam sobie o czym miałam mu powiedzieć i natychmiast spoważniałam.
-Chciałam ci coś powiedzieć, coś o czym nikt poza tobą nie może się dowiedzieć, bo będę miała duże kłopoty i ty również. Długo zastanawiałam się czy w ogóle ci o tym powiedzieć i  wczoraj podjęłam decyzję, tylko nie wiem jak na to zareagujesz. Najpierw proszę żebyś coś zobaczył, a później odpowiem na wszystkie twoje pytania, okej?
-No dobrze, pokaż mi.
                 Spojrzałam mu w oczy, zobaczyłam w nich jego ciekawość, włożyłam dłoń do torebki i wyjęłam z niej mały, niebieski, sprężynowy scyzoryk.
-Po co ci ten scyzoryk?  Kate!!-krzyknął gdy nacięłam sobie skórę na dłoni, po czym wyrwał mi scyzoryk z ręki.-Co ty, chcesz się zabić dziewczyno?
-Nie panikuj tyle tylko patrz na to.-powiedziałam podsuwając mu pod twarz rękę z szybko gojącą się raną. Oczy zrobiły mu się wielkie z zaskoczenia i gwałtownie przełknął ślinę, po czym wziął mnie za rękę i potarł miejsce, w którym była już tylko odrobina krwi.
                Wyrwałam się mu i z szybkością wampira przebiegłam się pięć metrów, wróciłam w to samo miejsce, w którym stałam wcześniej, po drodze łamiąc dziesięciometrowy cedr. Gdy spojrzał na mnie widziałam w jego oczach podziw, który szybko jednak zniknął zastąpiony strachem, gdy zauważył moje kły. Schowałam je, wyprostowałam się i byłam gotowa odpowiedzieć na każde pytanie, które miało by paść, lecz on milczał.
-Hej, Zachary co z tobą, teraz miałeś zadawać mi pytania, a nie milczeć.-powiedziałam uśmiechając się do niego słodko. 
-Jesteś…wampirem. Krwiopijcą, który zabija by napić się czyjejś krwi.
-Tak, dokładnie, ale zabijam tylko zwierzęta, poza tym nie zawsze potrzebuje tak dużo, nie martw się, nie chcę i nie mogę cię ugryźć. Nadal jestem tą samą Kate, którą pięć minut temu całowałeś, więc uspokój się idioto i zacznij być normalny. Weź się w garść, nie mamy całego dnia.
-I mam ci wierzyć, że jak tylko się odwrócę to nie rzucisz się na mnie i nie wypijesz całej mojej krwi jak ten koktajl truskawkowy, który miałaś wczoraj na śniadanie? A tak w ogóle to jak ty możesz jeść normalne jedzenie?
-Ten koktajl wcale nie był truskawkowy tylko jagodowy, a to są jawne stereotypy z filmów i książek. A i owszem, mogę jeść normalnie, chodzić po słońcu i w ogóle robić wszystkie te rzeczy co ludzie, a zabić nas można praktycznie wszystkim co ma się pod ręką, jednakże trzeba trafić w serce lub ściąć nam głowę. Widzę, że w końcu doszedłeś do siebie, już zaczynałam się o ciebie martwić.
-Szok po prostu, ale teraz możemy dokończyć to co robiliśmy przed tą rozmową.
-I nie będziesz uciekać, gdy zacznę się ślinić na widok twojej tętnicy? Już nie uważasz, że jestem krwiopijcą i mordercą?
-Mam cię teraz za to przepraszać? No weź, Kate znów masz tą swoją minę.
-Jaką minę?-postanowiłam się z nim trochę podroczyć-No powiedz, proszę, co to za mina .
-To ta, którą masz gdy zamierzasz się ze mną droczyć, wiesz dobrze, że tego nie lubię, a i tak to robisz. Mam pomysł, może poszli byśmy do ciebie albo do mnie do domu?-rzekł, słodko się uśmiechając.
-Do mnie nie możemy, próbuję unikać Anny, po tym co ostatnio zobaczyła chce mnie wypytać o wszystko i porozmawiać na pewne tematy, więc wychodzę jak najdalej od domu, rozumiesz prawda?
-Tak, twoja siostra zachodzi pewnie w głowę co też razem, będąc sami robimy, może spróbujmy wykorzystać jedną z jej wizji do naszych celów?-uśmiechnął się tym razem łobuzersko i przyciągnął mnie do siebie.
-Czy aby się nie zapominasz? Jestem wielkim, złym wampirem, który zabija swoje ofiary, pamiętasz o tym jeszcze?
-Fakt, no więc? Mogę zabrać panią, pani wampirzyco do mojego domu?-skłonił się lekko, wziął moją dłoń i ucałował ją.
-Dobrze, ale tylko pod warunkiem, że będzie pan grzeczny panie przekąsko.-powiedziałam, naśladując jego poważny ton choć przyszło mi to z trudem.
-Hej, nie jestem przekąską tylko daniem głównym i zawsze jestem grzeczny, na swój sposób oczywiście.
-Zapomniałam, dziś przyjeżdża mój znajomy, wampir, do tego książę, Aleksander. Będziesz dla niego miły?
-Twoi znajomi, są moimi znajomymi, czemu więc miałbym być nie miły?
-Aleksander jest trochę…taki jak Chad, lubi sobie przywłaszczać różne rzeczy, ludzi, dziewczyny, do tego jest jeszcze księciem i zawsze dostaje to czego chce.
-Lepiej bym tego nie ujął Katelyn, dziękuje za przedstawienie mnie swojemu koledze. I tak, zawsze dostaje to czego chcę, nawet jeśli ktoś musi przez to cierpieć katusze, a teraz może pójdziemy do twojego domu Katelyn, popływamy, zabawimy się, co ty na to?-powiedział Aleks.

2 komentarze:

  1. Hahahahaha... Fajny pomysł z tą wiadomością :) Ciekawy pomysł :)
    Rozdziały nadal krótkie, ale sporo się dzieje.
    Jaka reakcja Zacharego, ja to bym pewnie uciekała, krzyczała w niebo głosy, a on na ludzie, lekki szok, a później normalnie, jakby powiedziała mu, że nie umyła zębów.
    No i ten cały książę Aleksander to dobry skurczybyk, też lubi się zabawić i wgl. Zaczyna się dziać coraz ciekawiej :)

    Pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Może spróbuj zrobić pojawienie się Aleksandra bardziej... hm... tajemniczym? Na przykład zamiast "powiedział Aleks" na końcu jego wypowiedzi coś w stylu "usłyszałam zza pleców"? Myślę, że to będzie atrakcyjniejsze w odbiorze. Co ty na to?

    OdpowiedzUsuń