czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział 9



 ~*~

             Wszystkie lekcje minęły mi dość szybko, prawie cały czas była przy mnie Oliwia, z którą całkiem dobrze mi się rozmawiało i dzięki niej aż tak nie odczuwałem braku Kate. Niestety po lekcji biologii musieliśmy się pożegnać, ponieważ musiałem iść na kolejny trening- o którym trener powiadomił mnie podczas lanczu-na którym miał odbyć się nabór zawodników do drużyny. Miałem nadzieję, że tym razem któryś  z ochotników będzie się nadawał na miejsce Jamesa lecz to o czym zostałem powiadomiony całkowicie wyprowadziło mnie z równowagi. Wszedłem  na boisko i zobaczyłem tego przeklętego Blacka, rozmawiającego z trenerem, który wręczał mu oraz dwóm innym chłopakom koszulki naszej drużyny.  Podszedłem więc do chłopaków z drużyny i zapytałem,  o co w tym wszystkim chodzi.
       -Trener przyjął do drużyny tego nowego oraz Michaela i Chada. Przykro mi chłopie, ale oni byli najlepsi ze wszystkich których sprawdzaliśmy i musieliśmy wziąć ich. Mistrzostwa się zbliżają, rozumiesz? 
                Allen w końcu sobie o nas przypomniał i kazał zacząć rozgrzewkę, a później mięliśmy zacząć grę.  Jako że nikt oprócz mnie nie zgłosił się na kapitana trener wybrał Aleksandra i tak zaczęliśmy grę. Gdy było już po wszystkim okazało się, że moja drużyna przegrała, byłem tak wściekły, aż poszedłem do szatni i przebrawszy się , ruszyłem szybkim krokiem do auta.
 ~*~

Będąc już w domu, przebrałem się, zszedłem do jadalni, gdzie mama zawsze czekała na mnie z obiadem i zobaczyłem tam moich rodziców oraz Oliwię z jakimś chłopakiem. Gdy mnie zauważyli zapanowała kompletna cisza, a po chwili dziewczyna spojrzała mojej matce w oczy i pokiwała głową. Izabella  wstała i ze zmartwioną miną podeszła do mnie. 
-Chodź Zachary, chcielibyśmy z tobą o czymś porozmawiać, usiądź.
     Spełniłem jej prośbę  i usiadłem na krześle obok ojca, po czym spojrzałem na gości.
-Co  chcecie mi powiedzieć i czemu oni tu przyszli? O co chodzi? Mamo? Tato?-zapytałem, gdy oni nie zabrali głosu. Rodzice byli całkowicie spięci, więc podejrzewałem, że to co zaraz usłyszę mi się nie spodoba.
-Ktoś wysłał nas do państwa Underwood, abyśmy im przekazali pewną wiadomość.-zaczęła Oliwia, mrugając do mnie.

-Posłuchaj chłopcze, chcieliśmy ci powiedzieć o czymś, co już dawno powinniśmy przestać przed tobą ukrywać. Otóż Zachary, nie jesteśmy twoimi prawdziwymi rodzicami, są nimi Tristian i Sarah Doranowie. –powiedział tata , a ja byłem tak zszokowany, że nawet nie zauważyłem kiedy wstałem.-Usiądź  Zachary, to jeszcze nie koniec, na pewno słyszałeś o czymś takim jak nadnaturalne stworzenia?-spojrzał na mnie uważnie. Byłem zaskoczony, że mój „ojciec” wie o tych stworzeniach, co  zapewne odmalowało się na mojej twarzy.- No, więc może powiem ci, dlaczego się u nas znalazłeś. W skrócie, ktoś chciał cię zabić, a twoi rodzice się o tym dowiedzieli i jako, że byliśmy ich dobrymi oraz zaufanymi ludźmi , poprosili nas abyśmy wychowali cię do czasu, aż wszystko ucichnie. Jak widać dopiero teraz mogą cię o wszystkim poinformować, poprzez nas i tych strażników.

Byłem zdruzgotany, gdy powiedział, że wisiało nade mną widmo śmierci. Nigdy nie czułem się obco w ich domu, byłem zawsze dobrym dzieckiem, a tu nagle się dowiaduję, że wychowywali mnie na rozkaz jakichś ludzi. W tamtym momencie nie chciałem już dłużej z nimi rozmawiać, planowałem jak najszybszą ucieczkę do swojego pokoju.
-Myśleliśmy, że nie zdążymy przed twoją pierwszą przemianą, ale na szczęście nie musiałeś sam przez to przechodzić.-powiedziała nagle Oliwia.
-Jaka przemiana?-zapytałem, ożywiając się nagle.
-Twoi rodzice są zmiennokształtnymi, więc to chyba logiczne, że ty również nim jesteś. Pierwsza przemiana powinna przebiegać pod okiem doświadczonego już zmiennego, w dniu osiemnastych urodzin. Masz szczęście, że nie doszło do przemiany zanim się zjawiliśmy, byłbyś nieźle zdziwiony gdybyś zmienił się nagle w zwierzę i nie wiedział co się z tobą dzieje.
-Mogę już iść do siebie? Mam trochę pracy domowej do odrobienia na jutro.-rzekłem i podniosłem się z miejsca.
-Dobrze Zachary, ale wrócimy do tego jutro po szkole, jednakże pamiętaj, że nie możesz dać się ponieść wściekłości, bo przemienisz się na oczach ludzi, a tego nie chcemy.-Oliwia wstała, podała gospodarzą domu dłoń i razem z chłopakiem wyszła z domu. Chwile wpatrywałem się jeszcze w drzwi, zanim jednak ktokolwiek drgnął pobiegłem do swojego pokoju i nie wyszedłem z niego, aż do następnego dnia.


1 komentarz:

  1. Meehh ;-; Ta akcja mnie powala ;-; Szybko, szybko i jeszcze raz szybko! Do poważnej sprawy, trzeba podejść zupełnie wyluzowanym :D.
    Poza tym, dlaczego mam przeczucie, że Zachary będzie się zmieniał w wilka? :D

    OdpowiedzUsuń