-Wygrałam.-wysapałam cicho, zmęczona walką oraz użytym
zaklęciem. Szybko podeszli do nas przyjaciele. Dymitr, jak to miał w zwyczaju,
podniósł mnie do góry i razem ze mną
okręcił się wokół własnej osi.
-Ty niegrzeczna dziewczynko! Jak zwykle musiałaś użyć
jednego z tych swoich zaklęć, co? Ty podstępna czarownico!-wykrzyczał i gdybym
go nie znała, na pewno bym się nabrała na te jego sztuczki. Nagle na jego
nadgarstkach zauważyłam czyjeś dłonie i usłyszałam cichy, ostrzegawczy syk. Był to oczywiście Zachary, który się jeszcze
nie przyzwyczaił do żartów mojego przyjaciela.
-Zachary odpuść, on tylko żartuje. Odstaw mnie Lebiediew.
-Słyszałaś kiedyś takie powiedzonko? Po nazwisku to po
pysku?
-Tylko ją tknij!-wy warczał mój ukochany w stronę
Dymitra.
Gdy
tylko chłopak mnie puścił, odciągnęłam
Dorana na stronę i wytłumaczyłam
wszystko oraz zbeształam go za wszczynanie kłótni. Wróciliśmy do reszty, trzymając się za ręce, która o
czymś zawzięcie dyskutowała.
-Widzę, że już wszystko okej. Dobrze, to w takim razie
teraz jedziemy na porządne zakupy!-pisnęła uradowana Rose, a ja z Zacharym
jęknęliśmy niezadowoleni.
Po
rozmowie z państwem Doran, pojechaliśmy do największej w tym mieście galerii
handlowej. Mój chłopak był nie swój po tym jak jego rodzice, na siłę wcisnęli mu
własną kartę kredytową. Wiedziałam co go gryzie. Zawsze wolał sam na siebie
zarabiać, w wieku dziesięciu lat rozwoził nawet gazety. Nie znał tych ludzi
długo, a oni mówią by trochę zaszalał na ich koszt. Trochę niezręcznie, nie? Co
ja gadam, nawet bardzo. Jakoś się złożyło, że Wiliam również musiał jechać, więc wzięliśmy
go ze sobą. Po trzydziestu minutach parkowaliśmy pod centrum handlowym i
podzieliliśmy się na dwie grupy-chłopcy oraz dziewczyny. Mieliśmy wszyscy spotkać się po pięciu godzinach przy samochodzie.
*
Zwiedziłyśmy
chyba wszystkie sklepy, jakie były w centrum handlowym i byłyśmy
usatysfakcjonowane wynikami poszukiwań. Osobiście kupiłam sobie bluzkę, kilka sukienek oraz dodatki, zostało nam jeszcze piętnaście minut więc postanowiłyśmy
pójść na kawę i tam zaczekać. W międzyczasie doszedł do nas Will i zaczęliśmy rozmawiać
na neutralne tematy.
-A co wiesz o swojej matce Kiti?-zapytał w pewnym momencie
chłopak.
-Nie pamiętam jej w ogóle, zmarła przy porodzie.-odpowiedziałam
na jego pytanie, momentalnie smutniejąc.
-Mam nadzieję, że kiedyś twój ojciec lub rodzeństwo odważą
się powiedzieć ci prawdę. A teraz głowa
do góry, wracamy do samochodu dziewczyny!-rzucił Wiliam i ruszył w kierunku wyjścia.
Nie wiedziałam,
co o tym myśleć. O jaką prawdę mu chodziło? To i
większa ilość pytań dręczyła mnie przez całą drogę do posiadłości. Nie zwracałam
uwagi na nic i nikogo, co stanowczo nie podobało się Zacharemu.
Krótkie rozdziały :c Czasem ciężko mi jest połapać się o co chodzi, ale brnę do przodu :) Zachary mi się podoba *-*
OdpowiedzUsuń