środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 14



-Wygrałam.-wysapałam cicho, zmęczona walką oraz użytym zaklęciem. Szybko podeszli do nas przyjaciele. Dymitr, jak to miał w zwyczaju, podniósł mnie do góry i razem ze mną  okręcił się wokół własnej osi.
-Ty niegrzeczna dziewczynko! Jak zwykle musiałaś użyć jednego z tych swoich zaklęć, co? Ty podstępna czarownico!-wykrzyczał i gdybym go nie znała, na pewno bym się nabrała na te jego sztuczki. Nagle na jego nadgarstkach zauważyłam czyjeś dłonie i usłyszałam cichy, ostrzegawczy syk.  Był to oczywiście Zachary, który się jeszcze nie przyzwyczaił do żartów mojego przyjaciela.
-Zachary odpuść, on tylko żartuje. Odstaw mnie Lebiediew.
-Słyszałaś kiedyś takie powiedzonko? Po nazwisku to po pysku?
-Tylko ją tknij!-wy warczał mój ukochany w stronę Dymitra.
                Gdy tylko chłopak mnie puścił,  odciągnęłam Dorana  na stronę i wytłumaczyłam wszystko oraz zbeształam go za wszczynanie kłótni. Wróciliśmy do reszty, trzymając się za ręce, która o czymś zawzięcie dyskutowała.
-Widzę, że już wszystko okej. Dobrze, to w takim razie teraz jedziemy na porządne zakupy!-pisnęła uradowana Rose, a ja z Zacharym jęknęliśmy niezadowoleni.
                Po rozmowie z państwem Doran, pojechaliśmy do największej w tym mieście galerii handlowej. Mój chłopak był nie swój po tym jak jego rodzice, na siłę wcisnęli mu własną kartę kredytową. Wiedziałam co go gryzie. Zawsze wolał sam na siebie zarabiać, w wieku dziesięciu lat rozwoził nawet gazety. Nie znał tych ludzi długo, a oni mówią by trochę zaszalał na ich koszt. Trochę niezręcznie, nie? Co ja gadam, nawet bardzo. Jakoś się złożyło, że Wiliam również musiał jechać, więc wzięliśmy go ze sobą. Po trzydziestu minutach parkowaliśmy pod centrum handlowym i podzieliliśmy się na dwie grupy-chłopcy oraz dziewczyny.  Mieliśmy wszyscy spotkać się po  pięciu godzinach przy samochodzie. 


*
                Zwiedziłyśmy chyba wszystkie sklepy, jakie były w centrum handlowym i byłyśmy usatysfakcjonowane wynikami poszukiwań. Osobiście kupiłam sobie bluzkę, kilka sukienek oraz dodatki, zostało nam jeszcze piętnaście minut więc postanowiłyśmy pójść na kawę i tam zaczekać.  W międzyczasie doszedł do nas Will i zaczęliśmy rozmawiać na neutralne tematy.

-A co wiesz o swojej matce Kiti?-zapytał w pewnym momencie chłopak.
-Nie pamiętam jej w ogóle, zmarła przy porodzie.-odpowiedziałam na jego pytanie, momentalnie smutniejąc.
-Mam nadzieję, że kiedyś twój ojciec lub rodzeństwo odważą  się powiedzieć ci prawdę. A teraz głowa do góry, wracamy do samochodu dziewczyny!-rzucił Wiliam i ruszył w kierunku wyjścia.
                Nie wiedziałam, co o tym myśleć. O jaką prawdę mu chodziło? To i większa ilość pytań dręczyła mnie przez całą drogę do posiadłości. Nie zwracałam uwagi na nic i nikogo, co stanowczo nie podobało się Zacharemu.




1 komentarz:

  1. Krótkie rozdziały :c Czasem ciężko mi jest połapać się o co chodzi, ale brnę do przodu :) Zachary mi się podoba *-*

    OdpowiedzUsuń